środa, 6 marca 2013

X.Nie jestem gotów by pozwolić temu odejść



                Przechadzałam się dumnie pustymi ulicami śpiącego miasta. Nie miałam powodu by się ukrywać, ktokolwiek mnie zobaczy czmychnie gdzie pieprz rośnie, a jeśli nie to będzie miał pecha. Nie chciałam iść do NIEGO, ale coś w środku kierowało mnie w kierunku jego domu. Szczerze to brakowało mi wspólnych korepetycji, spacerów, jego szarych oczu, ale to mnie zbyt boli, rana jest jeszcze zbyt świeża. Ah jaka ja byłam naiwna, myślałam, że mogę być szczęśliwa z człowiekiem.
Szłam rozmyślając o wielu rzeczach, aż nagle usłyszałam jadący samochód. Zatrzymałam się i odwróciłam. Auto zatrzymało się i wysiadł z niego nie kto inny jak Drake. Miał w ręku strzelbę z dziwnymi strzałkami. Zaczął podchodzić bliżej, cofnęłam się i mruknęłam ostrzegawczo.
-Lou rozumiem, że jesteś wściekła, rozgoryczona i tak dalej, ale to co zrobiłaś w szkole to przegięcie! Co oni ci zrobili?!- A co ja wam zrobiłam?! Dodałam w myślach.- Musisz się opamiętać. Chodź ze mną, proszę.- Prychnęłam, odwróciłam się i zaczęłam odchodzić w tedy usłyszałam wystrzał i ukłucie na udzie. Odwróciłam się do niego przodem, chciałam podejść, ale nie miałam siły. Padłam na ziemię. Straciłam przytomność.
                Powoli podniosłam ciążące mi powieki. Promienie słońca mocno raziły w oczy. Leżałam w łóżku w ludzkiej postaci. Po chwili wróciły do mnie wspomnienia minionego dnia. Zauważyłam, że miałam na sobie tylko czyjąś koszulę, poprawka koszulę Drakea. Przeciągnęłam się, a do pokoju wszedł Weid z ubraniami w ręku.
-Przywiozłem ci jakieś ubrania. Jak się ubierzesz to będziesz mogła coś zjeść.- Powiedział obojętnym tonem. Pokiwałam głową. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Po porannej toalecie poszłam do kuchni. Usiadłam przy stole i wpatrywałam się w plecy Drakea siedzącego przed telewizorem.
-Nic nie powiesz?- Strasznie ciążyło mi to napięcie wiszące w powietrzu. Nie liczyło już się to, że mnie okłamał, po prostu nie chcę żeby postrzegał mnie jako potwora. Wyłączył urządzenie i usiadł naprzeciwko mnie.
-A co mam powiedzieć? Zabiłaś trzy osoby ot tak i jeden Bóg wie ile jeszcze byś ich zabiła gdyby nie policja i ja.
-Okej wiem, że nie postąpiłam dobrze…
-Czy ty siebie słyszysz?! Nie postąpiłaś dobrze?! Zabiłaś ludzi, którzy nic ci nie zrobili!
-W takim razie powiedz mi co ja wam zrobiłam, że zabraliście mnie z mojego środowiska?! Nie doszło by do tego wszystkiego gdybym była u siebie! Jak bym się wkurzyła to pobiegła bym do lasu i zabiła łosia!
-Więc chodziło ci o zemstę?
-Nie tylko. Taka jestem, nie mam zamiaru tego ukrywać…
-Lou nie jesteś bestią.
-Ale bestia jest częścią mnie. Każdy z nas ma swoje alter ego, czy ty nie rozumiesz, że ja w połowie jestem dzikim stworzeniem? Ja nigdy w pełni nie będę normalną dziewczyną. Mnie się nie da oswoić. To nie jest moje miejsce! Myślałam, że może przy tobie to przetrwam, że dam radę, ale się myliłam. Zaczynałam myśleć, że nie będę chciała wrócić bez ciebie, ale obojętnie co będzie mnie tu trzymać ja nie mogę tu być, ja musze wrócić. Dla twojego dobra, swojego i innych. Co jeśli straciła bym kontrolę przy tobie? Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła! Drake jeśli istnieje jakiś sposób żebym mogła stąd uciec znajdę go.
-Jest jeden.- Wpatrywałam się w niego tępo.- Jeśli tego tak bardzo chcesz zrobię to dla ciebie.
-Chcę.- szepnęłam.
-W takim razie chodź.- Powiedział smutno. Wstałam i poszłam za nim do salonu. Przesunął ławę, zwinął dywan. Naszym oczom ukazała się drewniana klapa z żelaznym uchwytem. Drake podniósł ją, zeszliśmy na dół. Pomieszczenie miało wiele stołów, dwie lodówki, szafki, komputery i inne dziwne rzeczy.- Kiedyś próbowałem swoich sił jako szalony naukowiec.
-Brzmi zachęcająco. Więc co do za sposób?
-Wszczepili ci micro chip dzięki, któremu mogą cię namierzyć. Jest to taka płynna substancja, która ogólnie zostaje w twoim ciele na zawsze, ale kiedyś badaliśmy jego specyficzne cechy i można powiedzieć, że znaleźliśmy ‘’antidotum’’ niwelujące go. Powinienem mieć odpowiednie składniki…- Zaczął szperać w lodówkach. Wyjął trzy buteleczki, w jednej było coś niebieskiego, w drugiej przezroczystego, a w trzeciej pomarańczowego. Następnie wyciągnął strzykawkę.
-Muszę pobrać ci krew by sprawdzić jakie jest stężenie micro chipu w twoim organizmie, wiesz nie chcę zrobić za słabego antidotum.
-Myhm.- Wyciągnęłam rękę do niego. Poczułam ukłucie.
                Siedzieliśmy w piwnicy gdzieś spół dnia, aż Drake stwierdził, że wszystko gotowe. Poprosiłam go żeby zawiózł mnie do Caroline. Musiałam ja przeprosić no i się pożegnać. Drake został w samochodzie czekając na mnie. Ruszyłam do internatu. Czułam na sobie złowrogie spojrzenia uczniów jak i nauczycieli. Zapukałam do jej drzwi. Otworzyła.
-Cześć.
-Oo Lou.
-Mogę na chwilę wejść.
-Tak.
-Chciałam cię przerosić za swoje zachowanie, nie powinnam tracić kontroli, ale to czasami silniejsze. Mam nadzieję, że zapamiętasz te dobre chwilę bo ja wracam do siebie. Drake znalazł sposób.
-Co?! Nie!- Zarzuciła swoje ręce na moją szyję.
-Nie płacz bo ja też się rozpłaczę. Będę tęsknić.
-Ja też.
-Żegnaj.
-Paa!- Pożegnania nie są łatwa, a czeka mnie jeszcze jedno dużo trudniejsze mimo wszystko. Wsiadłam do samochodu.
-Już?
-Tak. Jedź.- I ruszył. Przez całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Nie mogłam uwierzyć, że wracam do domu. Po półgodzinnej jeździe dojechaliśmy do odpowiedniego kawałka lasu. Zatrzymaliśmy się.
-Daj rękę.- Posłusznie podałam mu ja. Zacisnęłam oczy, ponieważ ten zastrzyk nie był bezbolesny.- Musimy chwilę poczekać zanim zacznie działać. Wyciągnął jakieś nieduże urządzenie i wcisnął przycisk.- Nie wyłapuje cię już. Jesteś bezpieczna.- Pokiwałam głową, wysiedliśmy. Patrzyłam w głąb lasu gdzie cienie drzew tańczyły na słońcu. Zawiał wiatr, niby nic, ale nam niesie wiele. Usłyszałam głosy mojego plemienia, śpiewy, śmiech. Mój dom mnie wzywa. Podeszłam do Drakea.
-Drake.
-Nie chcę żebyś odchodziła.
-Muszę, chcę.- W jego oczach stanęły łzy. Pocałowałam go. Po moich jak i jego policzkach spływały łzy.- Szkoda, że to tak się musi skończyć.
-Lou… Kocham cię.
-Wiem, ja ciebie też.
-Proszę…
-Nie utrudniaj mi tego. Zamknij oczy.- Zrobił  to.- Żegnaj szarooki.- Przytuliłam go ostatni raz i powoli puszczając jego dłoń odeszłam. Płacząc pościłam się biegiem w kierunku domu. Słyszałam w oddali jego krzyk…

+++++++++++++++++

Hejka kochani !

Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale chora jestem, lenia złapałam i tka jakoś wyszło...
O rozdziale nic nie będę mówić wy tu jesteście od oceniania ;) 
Mam tylko nadzieję, że może być i że nie ma dużo błędów...

Dziękuję za każdy komentarz ! 

Pozdrawiam i do napisania ;**

11 komentarzy:

  1. łał super rozdział :)
    Renesmee535 z
    www.Renesmee535.blog.interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Tak romantycznie w momencie i wgl <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Ty to masz pomysły.
    jak mogłaś ich rozdzielić? Co?? Pojedyncza łza spływa właśnie po moim policzku. Aaa... nie, nie i jeszcze raz nie. Ahh.. mówi się trudno.
    Ale jestem pewna, że to nie koniec. Oni będą razem. Muszą.
    Czekam na NN.
    Pozdrawiam i zapraszam na bloga nr. 3 http://never-let-me-go-not-now.blogspot.com/
    Całuję :**
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeejuuu no ! Dlaczego dlaczego dlaczego ?!?! Niech Lou nie odchodzi ! xD
    Rozdział fajny, momentami tak romantycznie *.*
    Mam nadzieję że ten krzyk Drake'a zatrzyma Lou i że wróci xD
    Ogółem fajnie napisane ;)
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! :)
    Bardzo ciekawy sposób, miksturki i te rzeczy,hehe :D
    Rozdzieliłaś ich? :( hmm, no trudno, przeżyję, ale wierze, że i tak znów będą razem. Muszą!! Uwielbiam ich razem <3 Jestem tak zaintrygowana tym co się stanie jak ona wróciła do domu. O jaaa :D ahh, ta ostatnia scena, jakze wzruszająca *.*
    Ogółem rozdział wspaniały tak jak i ty:)
    Pozdrawiam i ściskam gorąco <3 :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki, dzięki !!! <3 Uwielbiam twoje komentarze, ten czytam właśnie trzeci raz ;*
      Trzymaj się :D

      Usuń
  6. Rozdział super :) Kurde ale ten Drake to skurczybyk. Raz mówi że ją nie skrzywdzi a teraz łup i strzała w łydkę. Strasznie zdziwiła mnie reakcja Lou jak obudziła się. Nawet nie zareagowała tylko spokojnie zrobiła poranne rzeczy :D No ale cóż. Także cały czas mam znak zapytania skąd wziął to lekarstwo Drake, jak je zrobił itd. Mam nadzieje że o tym kiedyś wspomnisz :) Wybacz teraz ale nie za bardzo spodobało mi się pożegnanie dziewczyny z Caroline. Było takie za zwykłe :( Rozdzieleni zakochani... Mam nadzieje że kiedyś ich znowy połączysz :) Ale ogółem rozdział świetny :) Pozdrawiam!

    http://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej rozdziałek świetny !! Drake to głupek !! U mnie nowa notka na http://thevampirediaresdelena.bloog.pl Jest smutna . I zapraszam !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział naprawdę fajnym. Obrót sytuacji całkowicie mnie zdziwił. Mam nadzieję, że kiedyś połączysz znowu tę parę.
    Czekam na nn i zapraszam do mnie http://all-is-well-that-ends-well-vittoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Justynko zaskakujesz mnie. Drake znalazł antidotum czipa. Zastanawiam się, cy jeszcze się spotkają. Szkoda marnować takiej miłości... Dobra koniec nie będę się rozklejać, bo zaraz padnę. Rozdział super jak zawsze i z niecierpliwością czekam na następny.
    PS:Zapraszam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Smutne, że się rozstali, ale z drugiej strony fajnie, że Lou mogła powrócić do domu rodzinnego ;) Szkoda tylko, że wcześniej przez jej zachowanie zginęło kilka osób...

    OdpowiedzUsuń