Obudziły mnie odgłosy rozmowy, dobiegające z oddali.
Zaczęłam przysłuchiwać się jej. Jeden głos należał do Catherine, drugi do
mężczyzny, który był mi nie znany. Kłócili się:
-Michael chce nie długo ją wypuścić. Musimy wstrzyknąć jej microchip.
-Ona się na to nie zgodzi.
-Jest nowa, wciśniesz jej jakąś bajeczkę i po problemie. To
tępy kotołak, nie zorientuje się.- Miałam wrażenie, ze mówili o mnie. Niech ten
idiota tylko podejdzie do mnie to go rozszarpię. Jak śmie nazywać mnie tępą!
-Nie jest głupia, wyczuje, że coś się święci.
-To uśpimy ją, weźmiemy siłą, postraszymy prądem. Nie wiem
Michael wymyśli coś epickiego, specjalnie dla was.
-Nie miało być żadnej przemocy! Taka była umowa!
-Och złotko, umowa to tylko papierek.
-Więc odchodzę!
-Jak chcesz, ale pamiętaj, nie zdążysz przekroczyć progu, a
już będziesz martwa.
-Porozmawiam z nią.
-No, więc czemu tu jeszcze stoisz?- Zakpił mężczyzna, a do
mnie zaczął dochodzić dźwięk coraz głośniejszych kroków. Raz, dwa, trzy,
cztery, pięć… Cisza. Nagle drzwi otworzyły się. Wyprostowałam się i napięłam
jak struna. Do pomieszczenia weszła Catherine.
-Słyszałam.- Westchnęła.
-Nie zrobią ci nic złego. Nie pozwolę im na to.
-Grozili tobie, nie będę się stawiać, obojętnie co to jest
ten micro… coś.
-Microchip.- Uśmiechnęłam się słabo do niej. Odwzajemniła
ten gest.- Będą wiedzieli gdzie jesteś, bez względu na odległość.
-Trudno. Nikt przeze mnie nie będzie nadstawiać karku.-
Kiwnęła głową na znak, że rozumie. Rozmawiałyśmy długa, aż naszą rozmowę
przerwało głośne burczenie mojego brzucha. Cath spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Kiedy ostatnio jadłaś?
-Jakieś dwa dni temu.
-O mój Boże, zaraz ci cos przyniosę!- Zerwała się z miejsca
i wybiegła z sali. Po około dwudziestu minutach wróciła, ale nie sama. Przed
nią stała jeszcze dwójka osób. Kobieta w białym fartuchu i Michael. Jak tylko
zobaczyłam tego drugiego poderwałam się z miejsca i odskoczyłam w najdalszy
kąt. Kły i pazury wysunęły mi się automatycznie. Spojrzałam na moja nauczycielkę,
po czym wzrok przeniosłam na mego oprawcę. Syknęłam na niego. Nieznajoma w
bieli odsunęła się do tyłu wpadając na Cath.
-Spokojnie, ona jest tylko przestraszona.
-Daj spokój Catherine, jak by chciała to by nas pozabijała w
mgnieniu oka.
-Na pewno nie!
-Nie opowiadałem ci jeszcze historii jak rozszarpała gardło
Robertowi?- Obie kobiety spojrzały na mnie z niedowierzaniem.
-Róbcie co macie zrobić i zostawcie mnie w spokoju.- Moje
ciało znowu wyglądało normalnie. Michael pstryknął palcami i do pomieszczenia
wpadło jeszcze dwóch innych mężczyzn. Złapali mnie za ręce i kark i przewrócili
na ziemię. Zaciskali swoje dłonie bardzo mocno. Czułam pulsujący ból w tych
miejscach, ale nie mogę mieć im tego za złe. Ich ‘’przywódca’’ pewnie
przedstawił kotołaki w najgorszym świetle, więc przesiąkneli strachem oraz
obrzydzeniem. Lekarka, wywnioskowałam to z ich toczącej się właśnie
konwersacji, podeszła z ociąganiem do mnie i kucnęła przede mną.
-To zaboli tylko troszkę.- Kiwnęłam głową. Po moim policzku
spłynęła samotna łza. Zatopiłam swoje ślepia w oczach Cath, po czym poczułam
lekkie ukłucie. Zacisnęłam powieki i ból minął.
Mijały kolejne dni, tygodnie. Przez harmonogram dnia, który
wyglądał ciągle tak samo, czas zaczął mi się zlewać. Ciągłe badania, nauka o
przystosowaniu do życia pośród ludzi, spowodowały, że zmieniłam się w automat,
który robi w kółko to samo. Zaczynam wariować. Nawet pełnia nie przynosi
żadnego ukojenia. W ciasnym pomieszczeniu
nie ma szans na to, abym się przemieniła. Doprowadzało mnie to do szału.
Czułam jak coś rozrywa mnie od środka, ale nie mogę nic z tym zrobić. Muszę
dzielnie znosić te katusze. Długi, przymusowy brak przemiany powoduje, ból,
histerię, złość, agresję i wahanie nastrojów. U mnie odnotowano jednak tylko
wybuch niekontrolowanej agresji i złości. Doszło do tego, że zaczęli podawać mi
środki uspokajające. Na niewiele się zdały. Organizm kotołaka z powodzeniem
niwelował wszystko.
Po miesiącu katuszy, otępienia oraz nudów nadszedł ten dzień,
a dokładniej rzecz ujmując, mniej ograniczona wolność.
+++++++++++++++++++
A oto kolejna cześć !
Życzę wszystkim Wesołych Świąt i udanego Sylwestra. Duuuuuuużo prezentów jeszcze więcej weny dla piszących i energii do czytania dla czytelników !
Pozdrawiam ;*
Życzę wszystkim Wesołych Świąt i udanego Sylwestra. Duuuuuuużo prezentów jeszcze więcej weny dla piszących i energii do czytania dla czytelników !
Pozdrawiam ;*
hej! To ja Kath z bloga wampirza-nadzieja.
OdpowiedzUsuńBlog po prostu świetny nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Sama zaczęłam pisać opowiadanie na blogspocie. http://mylifeopowiadania.blogspot.com/ jeśli chcesz to zajrzyj. Myślę że gdzieś dziś lub jutro pojawi się 1 rozdział. Pozdrawiam.
Na pewno zajrzę :) Dziękuje za miły komentarz :) Zapraszam tez na inne moje blogi :D
UsuńNo nie czemu mnie nie powidomiłaś wcześniej, że masz takiego fajnego bloga? notki bardzo fajne i zżera mnie ciekawość co będzie dalej. Pozdrawiam i życzę dużo a nawet bardzo dużo weny i czasu do napisania;*
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :D I ja również czekam na NN u cb !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Super:-) zupełnie coś innego niż wszystko. Bardzo intrygujące, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej:-) proszę o informowanie o NN na moim blogu i zachęcam do czytania. Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńzapraszam: forbidden-looove.blogspot.com
dodaję do listy moich ulubionych:-) liczę na jakiś mały rewanżyk i jeszcze raz, świetny pomysł i wspaniały talent:-)
OdpowiedzUsuń